Kiedy
wraz ze swoją towarzyszką dotarłem w końcu do Londynu, wykręciłem numer
do rodziców, zawiadamiając o udanej podróży. Na moim ramieniu w dalszym
ciągu spała Spencer. Wcześniej wyglądała na wyraźnie zmęczoną,
ewidentnie potrzebowała snu i porządnego wypoczynku. Cieszyłem się, ze
chociaż to mogłem jej ofiarować. Ta dziewczyna nie wzbudzała we mnie
czystej litości, było w tym coś znacznie większego. Zdobyła moje
zaufanie już w pierwszym dniu, gdy się poznaliśmy. Miałem nadzieję, że
brunetka odwzajemni moje zaufanie, choć z drugiej strony mogłem są
bardzo się spieszyć. Obawiałem się, że Spence w żadnym razie nie będzie
zadowolona z owego pomysłu przeniesienia się do Anglii. W miarę
możliwości zamierzałem zatrzymać ją jak najdłużej przy sobie.Ciągle
chodziło ze mną nieodparte wrażenie, że w jej życiu stanie się coś
naprawdę złego.
Odgoniłem
od siebie te myśli, kiedy zauważyłem zatrzymujący się samochód pod
naszym wspólnym apartamentem. Wysiadłem z pojazdu, biorąc na ręce
dziewczynę, która powoli zaczynała się budzić. Wniosłem ją do środka, po
czym delikatnie położyłem na kanapie w głównym salonie. Przyjaciele już
na mnie czekali, jednak półgłosem wyjaśniłem im prędko, że najpierw
muszę sam porozmawiać z naszym gościem.
Zająłem
miejsce obok brunetki, która powoli zaczęła podnosić się z kanapy.
Wyglądała na rozespaną i całkowicie zdezorientowaną. Po chwili spojrzała
na mnie pytająco, więc chcąc nie chcąc musiałem się odezwać.
-
Spence, jesteśmy w Londynie – odczekałem kilka sekund na jej reakcję,
po czym kontynuowałem. - Wiem, że powinienem był najpierw zapytać ciebie
o zdanie. Nie chciałaś jechać ze mną nawet do szpitala, więc na pewno
nie zgodziłabyś się na wyjazd ze mną. Oferuję ci tylko swoją pomoc.
Możesz zostać kilka dni i ocenić czy chcesz z nami mieszkać. Jeśli ci
się nie spodoba, obiecuję osobiście zawieść cię z powrotem do Nowego
Jorku. Zgoda?
Wtedy
po raz kolejny zobaczyłem łzy w jej oczach. Patrzyła na mnie swoim
pięknym, zapłakanym wzrokiem, próbując coś powiedzieć. Tak naprawdę
przestraszyłem się na ten widok. Spodziewałem się raczej gniewu, złości i
krzyku z jej strony. Ale płacz? Nie wiedziałem, czy coś ją bolało, czy
może to ja powiedziałem coś niestosownego.
- Co się stało? - spytałem z troską, przybliżając się do brunetki. Objąłem ją ramieniem, czekając na odpowiedź.
-
Nic – powiedziała cichutko szlochając. - Po prostu nikt nigdy nie robił
dla mnie tylu dobrych rzeczy. Nikt wcześniej nie okazał mi serca.
Dziękuję, Niall.
- To oznacza, że się zgadzasz? - zapytałem dla pewności, uśmiechając się zachęcająco.
Spencer
kiwnęła tylko twierdząco głową, opadając ostrożnie na poduszki
znajdujące się tuż za nią. Dostrzegając jej ogromne
zmęczenie,zaprowadziłem ją do wolnego pokoju na piętrze, gdzie najpierw
mogła się odświeżyć, a następnie uciąć potrzebną drzemkę. Na koniec
zapewniłem, że w tym miejscu będzie bezpieczna i nie musi się niczego
obawiać. Zanim wyszedłem, kilkakrotnie mi podziękowała, a na jej twarzy
zagościł w końcu uśmiech. Dziś już wiem, ze znów był on z mojego powodu.
Udałem
się z powrotem na parter, gdzie w salonie dostrzegłem dyskutującą
czwórkę moich przyjaciół. Domyślałem się jaki był temat ich rozmowy i
nie zamierzałem niczego przerywać. Niestety zauważając mnie, Liam
uciszył wszystkich i zwrócił wzrok w moją stronę.
-
Nie przeszkadzajcie sobie - powiedziałem trochę urażony, zajmując
miejsce naprzeciwko nich. - Rozmawialiście o Spencer, prawda?
-
Niall, sprowadzenie jej tutaj to na pewno był dobry pomysł? - zapytał
Harry, który troszczył się o mnie najbardziej. Można powiedzieć, że
byłem jego oczkiem w głowie i to zawsze jemu pierwszemu wyżalałem się ze
wszystkiego.
-
Zobaczymy - stwierdziłem, nie znając prawdziwej odpowiedni na zadane mi
pytanie. - Mam nadzieję, że tak. Ona nie ma gdzie mieszkać, poza tym
jest przez kogoś zastraszana, przed wyjazdem ktoś ją zranił. Ma również
ścisły związek z moją siostrą oraz jej zmarłym mężem.
-
Coś czuję, że będzie gorąco - wtrącił Zayn, który zazwyczaj patrzył na
wszystko oczyma pesymisty. Jego uwagę puściłem mimo uszu, choć wydała
się ciekawą teorią. - Oby tylko twoja znajoma nie wplątała nas w jakieś
kłopoty.
-
Spokojnie, odpowiadam za nią - zapewniłem, po czym odszedłem do swojego
pokoju, gdzie zamierzałem ułożyć się wcześniej do snu. Miałem za sobą
ciężką podróż, wiele wrażeń jednego dnia, w krótkiej chwili ogarnęło
mnie potworne zmęczenie, któremu niebawem się poddałem.
Kolejnego
dnia obudziłem się w dość dobrym humorze. Świadomość, że urocza
brunetka znajdowała się tuż za ścianą, dodawała mi coraz więcej otuchy i
radości. Nie zdawałem sobie sprawy, że w takich momentach odkrywałem
swoje prawdziwe uczucia. Odruchowo poszedłem za głosem serca, które
wciąż powtarzało imię dziewczyny. Bezszelestnie wdarłem się do jej
pokoju, zauważając, że w dalszym ciągu spała. Usiadłem na skraju łóżka,
wpatrując się w jej bladą skórę. Ogarnęło mnie nieznane wcześniej
ciepło, poczułem szczęście, będąc przy boku tej kruchej istoty.
Pragnąłem tylko jej pomóc, być dla niej podporą i ucieczką od złego.
Miałem nadzieję na poznanie prawdy o Kate i Brunie, cały czas zakrzątało
mi to głowę.
Moje
myśli rozwiały się w chwili, gdy poczułem na swojej dłoni zimny, wręcz
lodowaty dotyk. Ponownie spojrzałem na dziewczynę, która uśmiechała się
do mnie promiennie. Po chwili usłyszałem ciche zgrzytanie i od razu
wiedziałem, co się działo. Spencer choć była pod ciepłą kołdrą, dygotała
z zimna. Zaproponowałem, by wzięła na rozbudzenie ciepły prysznic, a
następnie ubrała się w moją grubą, szarą, polarową bluzę, którą tak
uwielbiałem nosić. Nie zauważałem, że zawsze dawałem jej z siebie wszystko, co miałem najlepsze.
Brunetka
nieśmiało zaglądnęła do kuchni, gdzie szykowałem coś dobrego do
przekąszenie. Spojrzenia wszystkich moich przyjaciół momentalnie
skierowały się w jej stronę, co jeszcze bardziej ją onieśmieliło. Gestem
dłoni zachęciłem, by zbliżyła się do mnie, gdyż rozumiałem w jakiej
znajdowała się sytuacji - tak naprawdę ufała tylko mnie. Czułem się z
tego powodu bardzo dumny, choć być może było to głupie. Objąłem ją
ramieniem, po czym oparłem sobie brodę na jej ramieniu.
-
Spence, poznaj moich przyjaciół - zacząłem, wskazując najpierw na
sylwetkę Zayna. - To Zayn, Louis, Liam i Harry - przedstawiłem ich
wszystkich, a na twarzy dziewczyny zauważyłem wyraźne zadowolenie.
Przypuszczałem,
że Spencer nie miała zbyt wielu znajomych w Nowym Jorku. Było to dla
niej coś zupełnie nowego, naraz poznała kilku chłopaków. Rzecz jasna, na
razie trzymała się od wszystkich na dystans, musiała nabrać do nas
całkowite zaufanie. Mimo to, rozmowa z chłopakami wychodziła jej bardzo
dobrze. Harry bardzo temu pomagał - co chwilę obsypywał ją żartami,
dzięki czemu mogłem z dala obserwować jej zniewalający uśmiech. Byłem mu
naprawdę wdzięczny, bowiem tylko on doskonale mnie rozumiał.
Wiedziałem, że miałem go po swojej stronie. Z naszej piątki tylko Zayn
nie odzywał się za często. Czasami rzucił dość nieprzyjemny komentarz,
po którym nastała niezręczna cisza, w szczególności dla Spencer. Za
każdym razem posyłałem przyjacielowi pełne wyrzutu spojrzenie, jednak on
nic sobie z tego nie robił, dalej brnął w to samo.
-
Spacer? - zagadnąłem spontanicznie, mając dość niedosłownych narzekań
Malika. Brunetka uśmiechnęła się do mnie zachęcająco, po czym sięgnąłem
po jej dłoń, wyprowadzając z apartamentu.
Trzymaliśmy
się za ręce i mogło wyglądać to dwuznacznie, jednak dla mnie nie miało
to żadnego znaczenia. Przed wyjściem nałożyłem na głowę kaptur, nie
chcąc by rozpoznano mnie na ulicy. Od razu mógłby wyniknąć z tego wielki
skandal, którego wolałem zaoszczędzić sobie i zespołowi, a przede
wszystkim Spencer. Sposób w jaki dziewczyna ściskała moją dłoń, był dla
mnie niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju. Już wtedy czułem się
ważny, doceniany i lubiany, choć tak naprawdę oboje nie wiedzieliśmy o
sobie za wiele. Bardzo chciałem, by w najbliższym czasie uległo to
zmianie. Pragnąłem wiedzieć o tej dziewczynie wszystko, z
najdrobniejszymi szczegółami. Miałem nadzieję, że wkrótce nabierze do
mnie właśnie takiego zaufania i będzie mogła zwrócić się do mnie z każdą
sprawą.
Zaprowadziłem
ją na Tower Bridge, skąd widok samemu mnie zapierał dech w piersiach,
choć bywałem tam codziennie. Stanęliśmy na chwilę, a ja z fascynacją
obserwowałem moją towarzyszkę, której wiatr rozwiewał zabawnie włosy. W tej chwili uświadomiłem sobie, że jej widok zawsze sprawiał mi przyjemność. Uśmiechnąłem
się na samą myśl o tym, gdy nagle brunetka odwróciła się w moją stroną,
przyłapując mnie na wywołanej wcześniej radości. W odpowiedzi
otrzymałem od niej to samo, co jeszcze bardziej przyczyniło się do
mojego szczęścia.
-
Pięknie tutaj - odezwała się Spence po raz pierwszy, odkąd opuściliśmy
mieszkanie. - Czuję, że będzie to moje ulubione miejsce w Londynie.
-
Jeśli chcesz, może to być nasza wspólna ucieczka od codziennego świata -
zaproponowałem, nie znając ogromnej wartości owych słów. - Tutaj
będziemy mogli wspólnie milczeń, doskonale się rozumiejąc.
Dziewczyna
przystała na ten pomysł, rozglądając się dookoła siebie. W moich
ubraniach wyglądała naprawdę uroczo, zdecydowanie lepiej niż jeszcze
wczoraj. Kiedy wzięła kąpiel i ściągnęła z siebie stare, zniszczone
rzeczy, była nie do poznania. Właśnie w takiej Spencer się zakochałem,
chociaż długo dochodziłem do słuszności tego stwierdzenia. Jednak ta
dziewczyna miała w sobie coś, co było zdolne poruszyć moje zimne i
stwardniałe od dawna serce. Spence zdołała je ogrzać i nauczyć
prawdziwej, wzajemnej i czystej miłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz