Nigdy
tak naprawdę nie wierzyłem w miłość. Nie zastanawiałem się nad
znaczeniem tego słowa, nad jego pozytywnymi jak i negatywnymi stronami.
Takie sprawy omijałem szerokim łukiem, nie szukałem miłości i nie
chciałem jej znaleźć. Zdarzało się czasem, że obserwowałem swoich
rówieśników, którzy mniej lub bardziej potajemnie wymykali się na randki
ze swoimi drugimi połówkami. Dziękowałem wtedy Niebiosom, że moje życie
nie wygląda właśnie w ten sposób.
Nie
uwierzyłem w miłość nawet wtedy, kiedy poznałem ją. Pojawiła się tak
nagle, zupełnie niespodziewanie, jednak nie zakręciła mi w głowie.
Dlaczego? Sam nie wiem, może po prostu byłem zamknięty na sprawy typu
'zauroczenie', 'miłość od pierwszego wejrzenia' i tym podobne. Było w
niej natomiast coś takiego, co bardzo mnie zainteresowało i już od
pierwszej chwili pragnąłem poznać tę dziewczynę bardziej. Chciałem
najzwyczajniej w świecie się z nią zaprzyjaźnić. Co jak co, ale w
przyjaźń między mężczyzną a kobietą wierzyłem bardzo. Nie widziałem nic
złego w relacjach damsko-męskich, szczególnie że w grę nie wchodziła tak
zwana 'wpadka', ponieważ nie byłem zdolny do zakochania się, nie
potrzebowałem tego.
Nie
wierzyłem w miłość, kiedy już wiedziałem o niej wszystko, byłem
pierwszą i jedyną osobą, do której tak bardzo się zbliżyła. Tylko przede
mną się otworzyła i opowiedziała rzeczy, o których nie wspominała nawet
swoim najlepszym przyjaciółkom! Na samą myśl o tym serce podchodziło mi
do gardła, byłem wrażliwym facetem, to fakt, ale nie potrafiłem dać z
siebie więcej. Nie mogłem wyjść poza granice przyjaźni, bowiem
sprzeczało się to z wcześniej przyjętymi przeze mnie normami. Żadnych
miłości, zero randek, totalna swoboda.
Poznałem miłość dopiero wtedy, kiedy miałem świadomość tego, iż mogę stracić tę dziewczynę na zawsze. Sama ta myśl zabijała mnie od środka, bycie z dala od niej na choćby kilka minut było dla mnie prawdziwymi torturami, wypełniała wszystkie moje myśli. Wtedy miałem pewność, że się w niej zakochałem. Ale właśnie wtedy było już na to za późno.
Poznałem miłość dopiero wtedy, kiedy miałem świadomość tego, iż mogę stracić tę dziewczynę na zawsze. Sama ta myśl zabijała mnie od środka, bycie z dala od niej na choćby kilka minut było dla mnie prawdziwymi torturami, wypełniała wszystkie moje myśli. Wtedy miałem pewność, że się w niej zakochałem. Ale właśnie wtedy było już na to za późno.
*~*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz